Otwiera ją obrońca tytułu – Andy Murray. Trafił na niego na początku David Goffin. W poprzednim roku Belg również nie miał szczęścia w losowaniu, bo musiał grać z Tsongą. W 2012 roku zaszedł tu do trzeciej rundy. Nie jest to ani słaby gracz, ani jakiś anonimowy, ale nie ma co nad tym meczem się rozwodzić. Goffin ma 0-9 z tenisistami z pierwszej dziesiątki i po tym pojedynku będzie miał 0-10. Następnym rywalem Szkota będzie tenisista, dla którego zwycięstwo w premierowej rundzie będzie pierwszym zwycięstwem na trawie w głównej drabince turnieju, w całej karierze! Dlatego nie jest istotne, czy będzie to Pablo Andujar, czy Blaz Rola. Dla formalności wskażę tego drugiego jako mojego faworyta. Kto, by to jednak nie był, zostanie przez Andy’ego rozjechany niczym walec. Błyskawicznie przechodzimy do trzeciej rundy, a tam Roberto Bautista Agut. Hiszpan jest świeżo po swoim pierwszym wygranym turnieju ATP (triumfował w ’s-Hertogenbosch) i na pewno będzie chciał kontynuować świetną passę zwycięstw na trawie. Wydaje się, że nie zakończy się ona wcześniej niż na Szkocie, bo powinien wcześniej wygrać ze Stevem Johnsonem i Tobiasem Kamke (Niemiec jeszcze ma mecz z Janem Hernychem).
Fot. Matthew Stockman/Getty Images Europe

Fot. Matthew Stockman/Getty Images Europe

Czwarta runda Murray’a również nie będzie szczególnie wymagająca. Na pierwszy rzut oka będzie to Kevin Anderson lub Fabio Fognini. Pierwszy z nich ma do przejścia Aljaža Bedene, który w turnieju zagra jako Lucky Loser (przegrał w trzeciej rundzie kwalifikacji z Denisem Kudla). Kevin nie powinien mieć większych problemów. Problemy pojawią się na pewno w jego kolejnym spotkaniu. Edouard Roger-Vasselin najpierw upora się z Filippo Volandrim, a następnie będzie chciał się zrewanżować Andersonowi za porażkę na tegorocznym Australian Open. Francuz wygrał dwa pierwsze sety, lecz zaprzepaścił tę przewagę i po czterech godzinach schodził z kortu pokonany. Moim zdaniem jednak rewanżu nie będzie i reprezentant RPA zamelduje się w trzeciej rundzie.