Dobry występ Pauli Kani przeciwko Na Li

Po losowaniu drabinki kobiet, Paula Kania musiała mieć nietęgą minę. Po trudnych meczach kwalifikacyjnych (w ostatniej rundzie wygrana z Shelby Rogers po ponad trzygodzinnym pojedynku), debiutującej w turnieju głównym Wielkiego Szlema niespełna 22-letniej Polce przyszło się zmierzyć z vice-liderką światowego rankingu – Na Li. Kania była skazywana na gładką porażkę, a większość zastanawiała się, ile gemów będzie w stanie urwać w meczu ze zwyciężczynią dwóch turniejów wielkoszlemowych (Roland Garros 2011 i Australian Open 2014). Przedstawione w tabeli porównanie osiagnięć obu tenisistek było wręcz miażdżące:

Od początku spotkania Paula Kania nie wyglądała na stremowaną. Na jej twarzy niemal przez cały mecz gościł uśmiech. W końcu to ona nie miała nic do stracenia w tym spotkaniu i nie grała pod presją. Co prawda pierwsze dwie piłki spotkania padły łupem Chinki, ale w kolejnych akcjach Na Li prezentowała się fatalnie i już przy pierwszej okazji została przełamana. Niejednokrotnie wyrzucała piłkę na ponad metrowy aut. Sosnowiczanka starała się to wykorzystać, za wszelką cenę przebijając piłkę w kort rywalki. Nie robiła tego jednak bezmyślnie – starała się zmuszać Na Li do ruchu, umieszczając liczne krosy tuż przy linii bocznej.

Rotowana gra Kani sprawiała Li sporo problemów, choć Chinka z każdym kolejnym gemem prezentowała się coraz lepiej. Ustabilizowała swój tenis, nie popełniała dużej ilości niewymuszonych błędów. W szóstym gemie miała okazję na odrobienie strat, ale wówczas Polka popisała się fantastycznym minięciem. Przy przewadze na wygranie gema Paula skorzystała z challengu, który pokazał, że po uderzeniu Chinki piłka wyszła milimetr za linię końcową, dzięki czemu Polka prowadziła już 4:2.
paula kania wimbledon

Trzy następne gemy pewnie wygrywały serwujące. Gem prawdy nastąpił, kiedy Kania podawała przy stanie 5:4, żeby wygrać seta. Do tej pory imponowała skutecznością w swoich gemach serwisowych. Polka trafiała wówczas blisko 90% pierwszego podania, wygrywając po nim ponad 70% akcji. Przy 15:15 w dziewiątym gemie Kania popełniła podwójny błąd serwisowy. Po chwili Na Li wyrzuciła return i Paula była tylko dwie piłki od seta. Niestety w tym gemie opuściło ją pierwsze podanie. Chinka zdobyła szansę na przełamanie wygrywającym returnem z forehandu, a po chwili zmusiła Kanię do błędu. Straty były odrobione. Od tego momentu z Polki uszło powietrze. Zaczęła popełniać dużo prostych, niewymuszonych błędów, jednoczesnie nie otrzymując od rywalki wielu prezentów. Li pewnie wygrała swój gem serwisowy, a przy podaniu Kani wykorzystała jej błędy i wygrała czwartego gema z rzędu, popisując się przy piłce setowej fantastycznym returnem. W pierwszym secie Paula Kania zanotowała 8 uderzeń kończących i 10 niewymuszonych błędów, a Chinka odpowiednio 16 winnerów i 9 błędów.