Znamy zatem już pierwszego ćwierćfinalistę. Czas na drugiego. Początek drabinki ładnie otworzył się Ernestsowi Gulbisowi. Na wstępie będzie miał możliwość rozgrzewki z ulubieńcem komentatorki Eurosportu, Joanny Sakowicz-Kosteckiej, czyli Jurgenem Zoppem. Zapowiada nam się pojedynek bez jakiejkolwiek historii, chyba że Łotysz potraktuje to na tyle treningowo, iż zajmie mu trochę wejście w mecz, tak jak ostatnio w Paryżu z Łukaszem Kubotem. W każdym razie nie przewiduję opcji, iż Gulbis to przegra. W drugiej rundzie trafi najprawdopodobniej na Serhija Stachowskiego. Tak, tego samego, który wygrał z Rogerem w ubiegłej edycji Wimbledonu. Ukrainiec musi wcześniej wyeliminować Carlosa Berlocq, z którym od maja ub.r. wygrał trzykrotnie (dwa razy na ziemi i raz na hardzie). Serhij ma szansę na pokonanie Argentyńczyka trzeci raz w tym roku. O pokonanie Gulbisa będzie natomiast bardzo ciężko. Rywalizował już z nim pięć razy (wszystkie na nawierzchni twardej) i wygrał tylko raz, po trzech setach w Dubaju. Ernests, rozstawiony w tej edycji z dwunastką, będzie chciał przynajmniej wyrównać swój najlepszy wynik z Londynu, czyli trzecią rundę z ostatniego roku. Ma na to fantastyczną okazję.

Niewykluczone, że Łotysz nawet ten rekord poprawi. W trzeciej rundzie najprawdopodobniej spotka się z kimś z trójki dwójki Jeremy Chardy/Marinko Matosević/Fernando Verdasco. Australijczyk niedawno cieszył się ze swojego pierwszego zwycięstwa w turnieju wielkoszlemowym, a teraz wraca do rzeczywistości. Miał pecha w losowaniu. Nieźle wyglądał w turniejach poprzedzających Wimbledon. Doszedł do ćwierćfinału w Queen’s, gdzie po drodze odprawił m.in. Marina Cilicia i Jo-Wilfrieda Tsongę. Zatrzymał go dopiero Stan The Man. Marinko trafił na Verdasco, który może nie jest w najwyższej formie, ale to ubiegłoroczny ćwierćfinalista (przegrał z późniejszym zwycięzcą całego turnieju). Nando zmierzy się w drugiej rundzie z Francuzem i tutaj ciekawostka: tenisiści spotkali się do tej pory dwukrotnie i dwa razy wygrywał Chardy! Oba pojedynki miały miejsce jednak kawał czasu temu, bo w 2010 roku. Jak będzie teraz? Jeremy ma spore szanse i nie zdziwiłbym się, jeśli to on awansuje do trzeciej rundy. Jednak wydaje mi się, że decydujące będzie tutaj doświadczenie zebrane w Wielkich Szlemach. Hiszpan ma 84-44, a jego rywal 29-25. Z drugiej strony Chardy ma w pięciu-setówkach 7-2, a Fernando 17-16, a niewykluczone, że tu właśnie będzie potrzeba rozstrzygnięcia zwycięzcy w piątym secie. Bardzo ważną kwestią jest również bilans w spotkaniach na trawie (11-14 Francuza i 36-23 Verdasco) i m.in. dlatego stawiam jednak na Hiszpana.
Fot. Dan Kitwood/Getty Images Europe

Fot. Dan Kitwood/Getty Images Europe

Pojedynek trzeciej rundy pomiędzy Verdasco a Gulbisem będzie szansą rewanżu za poprzednią edycję Wimbledonu. Wtedy to Ernests przegrał w trzech setach po niecałych dwóch godzinach. W bezpośredniej rywalizacji między tymi tenisistami jest 4-1 na korzyść Hiszpana, lecz upatruję w Łotyszu w tym wypadku faworyta. Po świetnym występie w Paryżu Ernests wydaje mi się, że pójdzie za ciosem. Jego dyspozycja jest zagadką. Z jedynego turnieju na tej nawierzchni, jaki rozegrał przed Wimbledonem, odpadł już w pierwszej rundzie po porażce z… Kenny De Schepperem. Ponadto w pokazówce w Stoke Park pokarał Fabio Fogniniego i Milosa Raonicia (zgadza się, nie ma co ekscytować się formą w meczach pokazowych). Ciężko przewidzieć, na co stać w tym turnieju Łotysza.