Rehabilitacja po skręceniu stawu skokowego

Lleyton Hewitt

Lleyton Hewitt

Post by relatedRelated post

W następnej części drabinki mamy dwóch Polaków. Traf chciał, że jeden jest po drugim, ale nie grozi im bezpośrednia rywalizacja. Z jednego prostego względu: Michał Przysiężny w swojej aktualnej dyspozycji nie ma większych szans z Lleytonem Hewittem. Zwycięzca turnieju z 2002 roku, choć najlepsze lata ma za sobą, to ciągle jest groźny. Nie na tyle, by w tych zawodach zamieszać, ale na tyle, by Michała pokonać. Nie odbieram oczywiście Polakowi szans, bo Przysiężny, tak jak może przegrać z każdym, tak też może z każdym (no dobra, prawie każdym) wygrać. Ale nie w tej chwili. Nie po takiej kompromitującej serii bez zwycięstwa w głównej drabince turnieju ATP. Wygląda więc na to, że z Australijczykiem w drugiej rundzie spotka się Jerzy Janowicz, który wcześniej zmierzy się z Somdevem Devvarmanem, tym od „How many times?!”. Wtedy po thrillerze wygrał Polak, ale kilka lat wcześniej Somdev odprawił Jerzego z kwalifikacji US Open. Teraz nie wypada półfinaliście turnieju z ubiegłego roku powtórzyć taką wpadkę. Janowicz nie grał wcześniej z „Rusty’m”. Będzie to ich pierwsze starcie i wierzę, że dla łodzianina zwycięskie. Gdyby Jerzyk przeszedł Hewitta w trzeciej rundzie napotkałby najprawdopodobniej Tommy’ego Robredo. Hiszpan nigdy tutaj poza trzecią rundę nie zaszedł i bardzo możliwe, że tak pozostanie. Jestem głęboko przekonany, że Polak jest w stanie (jeśli do takiej sytuacji dojdzie) wyeliminować Hiszpana. Tommy ma stosunkowo łatwą drogę do trzeciej rundy. Najpierw czeka na niego Lukas Lacko, który może sprawić mu nieco problemów, a następnie będzie to Adrian Mannarino.

W ten sposób możemy mieć Polaka w czwartej rundzie. A tam… (zaciera ręce) Roger Federer. W ubiegłym roku w Rzymie panowie już grali ze sobą. Po dwóch setach wygrał Szwajcar. Tym razem byłoby zapewne podobnie, ale sam fakt odbycia takiego pojedynku już działa na wyobraźnię. Roger zostałby zatem drugim ćwierćfinalistą z tej części drabinki i zmierzyłby się ze swoim rodakiem Stanislasem Wawrinką. Wróćmy jednak do jego wcześniejszych spotkań. Pierwsza runda niczym BYE – Pablo Lorenzi. Po rozgrzewce z Włochem przyjdzie czas na Juliena Benneteau lub Gillesa Mullera. Chciałbym, aby był to tenisista z Luksemburga, który jeszcze kilka lat temu nie miał pieniędzy, aby jeździć po turniejach w Europie i przez to był zmuszony skupić się na trenowaniu dzieciaków. To nie jest jednak koncert życzeń. Muller mimo świetnej formy (wygrał na przełomie kwietnia i maja trzy challengery z rzędu na hardzie; miał niezłe wyniki w challengerach w Nottingham na trawie, przeszedł niczym burza przez kwalifikacje bez straty seta) to jednak trafił na dość ciężkiego oponenta. Nie jestem fanem Francuza, ale to jednak wydaje mi się, że to on po wyniszczającym spotkaniu będzie cieszył się ze zwycięstwa. Tenisiści już rywalizowali ze sobą wcześniej na Wimbledonie. Miało to miejsce w 2012 roku i Julien zwyciężył bez straty seta. Teraz wydaje mi się, że niezbędne będzie rozegranie pięciu setów. Widziałem Benneteau ostatnio w starciu z Simonem – to wyglądał nieźle. Inna sprawa, że imiennik Mullera grał od niechcenia i sprawiał wrażenie, jakby nie mógł się doczekać końca. W każdym razie ucieszyłbym się, jeśli wygra Muller, ale czy to będzie jeden, czy drugi, nie podoła w rywalizacji z Federerem. Miło byłoby jednak zobaczyć, jak Roger męczy się z serwisem Luksemburczyka. W trzeciej rundzie Szwajcar możliwe, że zagra z Nicolasem Mahutem. Francuz powinien na początku odprawić Marcela Granollersa, a później najpewniej Santiago Giraldo.

About