Nasze plusy i minusy tegorocznego RG

Za nami już drugi turniej wielkoszlemowy w tym roku. Tym razem wielkiej niespodzianki nie było. Po raz dziewiąty trofeum wzniósł Rafael Nadal, a jedynym który go tutaj pokonał pozostaje Robin Soderling. W przypadku kobiet, potknięcie Sereny Williams wykorzystała po raz drugi Maria Szarapowa (wcześniej w 2012 roku), a w grze deblowej triumfowali Julien Benneteau/Edouard Roger-Vasselin oraz Su-Wei Hsieh/Shuai Peng. Co zapamiętamy z tegorocznego Rolanda, poza jego zwycięzcami? Nasza subiektywna lista.

+ Zaskakujący rozwój wydarzeń w drabince kobiet. Po wyeliminowaniu Sereny Williams przez Garbine Muguruzę, czy Chinki Li Na przez Kristinę Mladenović, turniej zrobił się zdecydowanie ciekawszy, a jego rozstrzygnięcie było mniej przewidywalne. Widzowie najczęściej kibicują outsiderom i w tym roku mieli na pewno sporą uciechę z utarcia nosa faworytkom. Dajemy plus na zachętę młodym tenisistkom. Idźcie tą drogą!

– To co było dla innych plusem, dla Polaków okazało się minusem, ponieważ wśród tych najwyżej rozstawionych, które musiały przedwcześnie pożegnać się z turniejem, znalazła się Agnieszka Radwańska. Krakowianka, po odpadnięciu turniejowej jedynki i dwójki była najwyżej rozstawioną tenisistką w drabince kobiet i przez to była również stawiana, głównie przez polskich dziennikarzy i pseudo ekspertów, w roli faworyta do końcowej wygranej. Nikt z tych osób pompujących balon nie zawracał sobie głowy tym, że obok Agnieszki w turnieju pozostała również Masza, Simona Halep, czy świetnie spisująca się tutaj Eugenie Bouchard. Owszem, uważamy że Polkę było stać na coś więcej niż trzecią rundę (okazała się słabsza od Alji Tomljanović), dlatego wynik Agi, ale przede wszystkim zachowanie osób, które widziały już ją w finale oceniamy na minus.

+/- Skoro już jesteśmy przy rodakach. W drabince mężczyzn mieliśmy trzech tenisistów. Michał Przysiężny po pięciosetowym boju ostatecznie uległ Jarkko Nieminenowi w pierwszej rundzie, ale biorąc pod uwagę jego dyspozycję przed RG i rywala, nie można mieć do niego większych zarzutów. Łukasz Kubot dostał na starcie Ernestsa Gulbisa. Zaczął bardzo dobrze. Wygrał pierwszego seta, lecz kolejne trzy padły łupem późniejszego półfinalisty. Polak grał naprawdę nieźle. On również nie ma się czego wstydzić. Poza nim sety urwali Łotyszowi tylko Roger Federer i Novak Djoković. Jerzy Janowicz zrobił swoje. Dotarł do trzeciej rundy, gdzie przegrał z ulubieńcem gospodarzy Jo-Wilfriedem Tsongą. Nikt nie oczekiwał od niego, że z Francuzem wygra. Wcześniej pomścił Michała pokonując Fina w trzech setach, a na starcie poskromił Estrellę Burgosa. Każdy zdawał sobie sprawę z tego, że formie naszym tenisistom daleko do idealnej, dlatego nie można oceniać ich występów źle. Wszyscy zrobili, co mogli i osiągnęli takie wyniki, na jakie było ich w tamtej chwili stać. Nie możemy jednak ocenić tego na plus, ponieważ niczym nas nie zaskoczyli. Dajemy więc plus/minus.